Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościTo już koniec cyklu „Konin jest Nasz”. Ale ciąg dalszy nastąpi...

To już koniec cyklu „Konin jest Nasz”. Ale ciąg dalszy nastąpi...

KONIN JEST NASZ

Dodano:
To już koniec cyklu „Konin jest Nasz”. Ale ciąg dalszy nastąpi...
Konin jest Nasz

Po siedmiu latach uznałem, że formuła cyklu publicystycznego „Konin jest Nasz” się wyczerpała. Nie oznacza to oczywiście, że rezygnuję z pisania o sprawach miasta czy konińskiej polityce, ale będę podejmował te tematy już tylko wtedy, kiedy uznam to za konieczne.

Nie widzę sensu w streszczaniu wszystkiego tego, co od 4 kwietnia 2017 roku pod etykietą „Konin jest Nasz” napisałem (wszystkie artykuły znaleźć można pod tagiem „Konin jest Nasz”). Po przeczytaniu pierwszego ze swoich tekstów stwierdzam tylko, że choć w tym czasie zmienił się prezydent i spora część składu Rady Miasta, problemy Konina pozostały właściwie niezmienne. Rządzący nim ludzie nadal podporządkowują niemal wszystkie swoje decyzje i działania (przykładem jest budowa kładki za 25 mln zł – na zdjęciu) najbliższym wyborom, a co gorsza – niczego się na własnych błędach nie uczą. Dzieje się tak nie dlatego, że są głupcami, jak sugeruje spora część komentatorów; oni po prostu zupełnie inaczej definiują pojęcie dobra i szkody miasta i mieszkańców.

Najbardziej oczywisty przykład znajduje się właśnie w pierwszym z napisanych przeze mnie w tym cyklu tekstów, który zacząłem pytaniem: „czy czeka nas los wiaduktu Briańskiego” (dzisiaj Pokoju). Do dzisiaj spotykam się z opiniami, że nic takiego wielkiego się nie stało, że wyburzono wiadukt Briański; po prostu mamy teraz nowy wiadukt zamiast starego. Rzecz w tym, że konstrukcja, która ma niewiele ponad 25 lat, wcale nie jest stara! Przecież wiadukt na ulicy Przemysłowej ma ich ponad sześćdziesiąt! Pisząc o tej historii chciałem uzmysłowić rządzącym, że na takie właśnie rzeczy patrzą potencjalni inwestorzy. I jeśli widzą, że konińskim władzom przez wiele lat szkoda było wydawać pieniądze na remont wiaduktu Briańskiego i doprowadzili go do ruiny, w wyniku czego trzeba go było wyburzyć i postawić nowy, to na pewno nie będą uważali, że takie miasto jest zarządzane racjonalnie i warto na jego terenie zlokalizować produkcję.

Niczego to nie zmieniło, czego najbardziej bolesną ilustracją jest stan mostów i wiaduktów na trasie Warszawskiej. Dzisiaj prezydent Korytkowski mówi, że już w 1999 roku miasto przejęło je w fatalnym stanie, ale przecież to nie jest cała prawda, bo jakoś wcześniej nic na ten temat ani poprzedni prezydent, ani obecny, który przez lata przewodniczył komisji infrastruktury, nie mówili.

Tutaj nic się nie zmieniło i nadal „Konin żyje jak menel: z dnia na dzień”, jak napisałem siedem lat temu, cytując wpis internauty pod jednym z artykułów na naszym portalu.

Pisałem też, że najpopularniejsze pytanie, stawiane od lat w Koninie brzmi: „Jak ściągnąć inwestora, a najlepiej jeszcze większą ich liczbę?”. Ale podałem jednocześnie w wątpliwość tę tezę, bo czy rzeczywiście w „staraniach o inwestora” tkwi problem? I zapytałem „jak inwestor wybiera miejsce na założenie sporej fabryki, średniej wielkości wytwórni, małego warsztatu produkcyjnego czy punktu usługowego? Lokalizację i dobry dojazd, dzięki autostradzie i linii kolejowej, już mamy, a uzbrojenie terenu i sprawnych urzędników - jeśli naprawdę się chce – można zapewnić bez trudu. Ale co poza tym sprawi, że ludzie z pieniędzmi właśnie w Koninie zechcą założyć swój warsztat pracy, tu zamieszkać, posłać do konińskich szkół i przedszkoli swoje dzieci? Odpowiedź nie jest skomplikowana. Zrobią tak, jeśli będą widzieć, że tu się wygodne i bezpiecznie mieszka, służby komunalne dbają o czystość i porządek, w szkole najważniejsi są uczniowie, a urząd jest dla mieszkańca a nie odwrotnie”.

Od lat powtarzam, że najlepszymi ambasadorami i rzecznikami każdego miasta są jego mieszkańcy - zadowoleni z miejsca, w którym żyją. Tymczasem koninianie nie mają poczucia wpływu na podejmowane w ich imieniu decyzje, narzekają na marnotrawstwo publicznych pieniędzy, spartolone inwestycje, bałagan, brud w mieście i wiele innych. Nawet teraz wybrali na prezydenta Piotra Korytkowskiego nie dlatego, że tak bardzo są z niego zadowoleni, ale żeby nie dopuścić na to stanowisko kogoś jeszcze gorszego.

„Tymczasem działania obecnych władz Konina nie wskazują, żeby wiedziały, co trzeba zrobić, żeby zapewnić rozwój miasta. Ba, nie tylko nie wiedzą, ale nie sprawiają wrażenia specjalnie tym zainteresowanych”. Kiedy to pisałem, prezydentem był Józef Nowicki i to samo pasuje jak ulał, bez zmiany choćby jednej kropki, do jego następcy. „Nawet z wykorzystaniem wód geotermalnych czekają, zdaje się, na wybory, żeby znów olśnić ciemny lud bajkami o krainie mlekiem i miodem płynącej”. Wprawdzie ci obecni na otwarcie ciepłowni geotermalnej nie czekali, tylko jej budowę spartolili. Dokładnie w kwietniu 2021 roku napisałem, że przyjęte rozwiązanie technologiczne utrudnią oraz podrożą zarówno wykonanie odwiertu zatłaczającego jak i jego eksploatację. Prezes MPEC napisał wówczas sążnistą polemikę, udowadniając, jak bardzo się mylę, a dwa lata później okazało się, że osadzając filtr na końcu otworu zatłaczającego wykonawca pomylił się o... całe dziesięć metrów. No i z tego właśnie powodu uruchomienie ciepłowni geotermalnej opóźniło się o ponad pół roku, czego konsekwencją jest brak w tym czasie przychodów dla przedsiębiorstwa, które mogłyby już spłacać zaciągnięte kredyty.

Pewnie niejedna i niejeden z Czytelników zapyta, czy warto było toczyć te wszystkie boje i użerać się z ludźmi, którzy mają w swoich rękach wiele instrumentów, żeby zapewnić sobie spokój, a w naszym mieście poza nazwiskami na liście płac nic się nie zmieniło i nadal „Konin żyje jak menel: z dnia na dzień”.

Cóż, taka jest natura mojego zawodu, że – jak mawiał Zygmunt Kałużyński – „pisze się po to, żeby było napisane”. Kończąc więc cykl „Konin jest Nasz” nie żegnam się z jego Czytelnikami, tylko zapraszam do lektury innych tekstów, czyli moich i moich redakcyjnych koleżanek oraz kolegów.

To już jest koniec cyklu „Konin jest Nasz”. Ale ciąg dalszy nastąpi...
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole