Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: WIECZÓR WYBORCZY KONIN 2024 - II TURA - NIEDZIELA 20:55

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin, którego już nie ma. Dlatego "Opowiem ci swoje miasto"

Konin, którego już nie ma. Dlatego "Opowiem ci swoje miasto"

Dodano:
Konin, którego już nie ma. Dlatego "Opowiem ci swoje miasto"
Książka

Krzysztof Dobrecki, koniński dziennikarz, redaktor, autor. Po wielu publikacjach wydał książkę "Opowiem ci swoje miasto".

Wspomina w niej Konin, którego już nie ma. Opowiada o swoim miejscu z życzliwością, humorem i tęsknotą. Konińskim alfabetem zamyka gawędę o swoim mieście. A nam opowiada dlaczego warto wspominać? 

Anna Pilarska. - Pragnienie zebrania wspomnień sprawiło, że powstała ta książka?

Krzysztof Dobrecki. - Jakieś 15 lat temu napisałem coś podobnego. Poza tym doszedłem do wniosku, że stary Konin tak znika, że warto zostawić jakiś ślad. Spisałem więc wspominki o osobach, które znałem, lubiłem. A także o przedwojniu, międyzwojniu i tak dalej.

- Czy to pamiętnik?  

- W pewnym sensie. Lubiłem kiedyś siedzieć w kuchni, po której kręciła się mama i opowiada mi różne historie koniniaków. Słuchałem, chłonąłem  i utrwaliło się. To nie jest jednak książka historyczna.  

- Wartością tej książki są archiwalne zdjęcia, które pokazują Konin sprzed wielu lat.

- Konin, którego już nie ma. Na przykład dworek Urbanowskiej został przebudowany. Front był kiedyś z drugiej strony. Przedostatni dom z dzielnicy żydowskiej został rozebrany do pierwszego piętra. Niszczeje dom, gdzie mieszkał rabin i kamienica Essowej. Warto to wspomnieć.

- Bo za chwilę nie będziemy mieli co wspominać? Bardzo ładny tytuł.  

- Dziękuję. Na okładce jest zdjęcie z dawnych lat. Dwie koleżanki na spacerze nad Strugą z moim bratem i jego kolegą. Pstryknęli zdjęcie. Bardzo mi się spodobało. Mostek ze zdjęcia był nad wodospadem, a w pobliżu rozciągały się olbrzymie wydmy. Nie było lasu. Latem się tam chodziło i przesiadywało godzinami. W poprzedniej książce "Listy z mojego miasta" to był tytuł rozdziału i tak nazwałem kolejną.  

- Konin pozostał sielski, anielski, z magicznymi miejscami?

Jak gdzieś wyjeżdżałem i mi się podobało to mówiłem, że mógłbym tam mieszkać, pod warunkiem, że nie mieszkałbym w Koninie.

- Dla kogo jest ta książka?

- Przede wszystkim dla koniniaków, którzy znają te kąty, w których stały dorożki, gdzie mieszkała ta pani, a gdzie tamta. Odtwarzam te miejsca. Chociażby targ, na który chodziłem z mamą dwa razy w tygodniu. Pamiętam,  gdzie stali z królikami, a gdzie z warzywami.

- Mamy więc do czynienia z miłośnikiem Konina? Choć słyszał pan niejednokrotnie, że to dziura, nic się tutaj nie dzieje, umierające miasto.

- Zdaję sobie sprawę, że to jest miasto, które może pochwalić się fallicznym słupem drogowym, przypominającym o połowie nieistotnej już dzisiaj drogi między Kaliszem a Kruszwicą. Jak się kocha to człowiek nie widzi wad.

- Żadnych wad?

- Główną wadą, która nie jest w zasadzie winą mieszkańców jest to, że przez całe powojnie na stanowiskach kierowniczych w mieście były osoby nie związane z Koninem, przyjezdne. Traktowały to miasto jako tymczasowe miejsce pobytu albo odskocznię gdzieś dalej. Nie dbały o stary Konin. Nie było gospodarza, który byłby szczerze związany z miastem. Poza tym Konin wybudowano jako dwa miasta. Ja mieszkałem prawie cały czas w starej części, co niektórych dziwiło. Przecież tam strach chodzić wieczorami! A dla mnie strach było chodzić po osiedlach. Tutaj było spokojnie. Wszyscy się znali. Najpierw skrycie, a potem ostentacyjnie, niektórzy zaczęli się jednak wyprowadzać do wygód w blokach. W latach 60-tych XX wieku zaczęto budować w starym Koninie kanalizację. Mieliśmy zabawę z kolegami. Gdy robotnicy szli do domu, bawiliśmy się w tych rozkopach. Lataliśmy do wieczora.

Poza tym rodziły się tam różne inicjatywy, jak chociażby lokalny, miejscowy kabaret, w którym działali Pawlicki, czy Sznajder. Był teatr amatorski. To zostało zlikwidowane i przeniesione do nowego Konina. A tam działo się to, co we wszystkich tego typu miastach. Ponadto uważam, że nie doceniani są ludzie, którzy coś tutaj robią. Na przykład Andrzej Moś, człowiek który nakręcił tyle filmów, zdobywał nagrody, w innych miastach byłby hołubiony, a tutaj... ?

- Z przyjemnością pan przeczyta swoją książkę?

- Po tym, jak pisałem, sprawdzałem, łamałem bo to wydawnictwo przyjmuje gotowe wersje, trochę mam dosyć. Za jakiś czas chętnie do niej wrócę, żeby też sobie przypomnieć.

Dziękuję za rozmowę 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole