Nie ma to jak u babci! Dzielimy się naszymi historiami!
Dziś Dzień Babci, jutro Dzień Dziadka. Z tej okazji prosiliśmy o związane z nimi wspomnienia. Dzielimy się z Wami również naszymi refleksjami.
Rozpieszczają, ale też dają wiele cennych wskazówek. Babcie i dziadkowie są w życiu młodych oraz tych nieco starszych wnucząt niezwykle ważni. Chyba każdy z nas może sypać jak z rękawa opowieściami, w których główne role grają dziadkowie. Dzisiaj dzielimy się z Wami naszymi historiami oraz wspomnieniem jakie przesłała nam nasza czytelniczka - Kinga Wojciechowska.
Kina Wojciechowska
Pierwsze zdjęcie jest chyba jedynym, jakie mam ze wszystkimi moimi dziadkami. U góry: babcia od strony taty i dziadek od strony mamy. Na dole: dziadek od strony taty i babcia od strony mamy.
Dziadkowie od strony taty kojarzą mi się przede wszystkim z pobytami na ich podwórku. Dziadek chętnie zabierał mnie do hodowanych królików, by razem je karmić, głaskać, odwiedzać. Wtedy jeszcze nie wiedziałam po co je hoduje i ze smakiem zjadałam zrobioną czerninę. Lubił, gdy dzieciaki mu śpiewały i radośnie się śmiały. Dziadkowie od strony taty kojarzą mi się ze smakiem mlecznej czekolady Goplany, która zawijana wtedy była w sreberka; ten szelest przy otwieraniu – bezcenny.
Gdy myślę o dziadkach od strony mamy mam w głowie przede wszystkim jedno miejsce: konińska starówka. Do dziś, gdy tam jestem – wracają wspomnienia. Choć z początku wakacje u nich związane były z płaczem i tęsknotą za domem – z czasem stały się dla mnie niezłą atrakcją. To przede wszystkim spacery, jazda na rowerze, chodzenie do kościoła na Msze Święte dla dzieci. U babci pomagało się w robieniu makaronu specjalną, niezniszczalną maszynką, w robieniu ciasta drożdżowego (poprzez wyjadanie kruszonki), czy w zmywaniu naczyń – każde z tych zajęć było niezłą atrakcją! I to czekanie na kąpiel, aż woda zagrzeje się w bojlerze. Szczególny sentyment mam do Parku Chopina. Oglądanie zwierząt, potem spożytkowanie nadmiaru energii na placu zabaw. Do teraz pamiętam organizowane tam zawody dla rodzin, na które chodziłam czasem z dziadkami, czasem z ciocią i wujem. Potem już sami z bratem jeździliśmy rowerami do parku przez błonia – to było coś! Dziadkowie od strony mamy to też pierwsze samodzielne podróże autobusem i odbieranie nas z przystanku. To zakupy w „Mewie”, i „Koniku”. To przesłodzona mięta w letni wieczór i najlepszy jabłecznik pod słońcem przy śmiesznych powiedzonkach dziadka!
Babcia Kingi Wojciechowskiej
Babcia Iwony Krzyżak - Kasia
Babcia Bartosza Skoniecznego
Babcia Aleksandry Braciszewskiej-Bankakla - Krysia
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.