Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Wybór prezydenta Konina zależy od tych, którzy... pozostaną w domach

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPanna nie nosi nigdy brylantów. O biżuterii słów kilka

Panna nie nosi nigdy brylantów. O biżuterii słów kilka

Dodano: , Żródło: LM.pl
Panna nie nosi nigdy brylantów. O biżuterii słów kilka
dzień kobiet

Kolczyki, naszyjniki, pierścionki. Która z nas nie lubi biżuterii? Współczesne kobiety kupują i noszą co chcą. Nie zawsze tak było. Damy w XIX wieku musiały trzymać się ustalonych przez mężczyzn zasad. O tym, ale też o wykładzie jaki dzisiaj o godz. 17:00 w Muzeum Okręgowym w Koninie, z Igą Janiszewską-Pawlak rozmawiała Aleksandra Braciszewska-Benkahla.

 

Kobiety od zawsze lubiły błyskotki?

Oczywiście, że tak. W XIX wieku szczyt osiągnęła taka potrzeba kodyfikowania, spisywania norm, według których można było biżuterię nosić. Po pierwsze zalecany był umiar, a po drugie strój i ozdoby miały odpowiadać wiekowi oraz statusowi społecznemu. Wiemy z kinematografii, że w XIX wieku kobieta się przebierała trzy, cztery razy dziennie i do każdego z tych strojów inne dodatki były dopuszczalne. Oczywiście bardzo rygorystycznym normom podlegały kobiety, jeśli chodzi o to czy były to panny, mężatki, czy wdowy. Najwięcej można było mężatkom, a najmniej pannom przed oficjalnym debiutem w towarzystwie. Pełna swoboda kobietom nie była udzielana.

Możemy coś więcej powiedzieć o przyjętych wówczas normach?

Pannie zalecało się przede wszystkim noszenie pereł, biżuterii srebrnej, drobnej i lekkiej. Jeśli chodzi o mężatki to można było sobie pozwolić na złoto, brylanty, kolorowe kamienie. Wdowa w okresie ścisłej żałoby mogła nosić ozdoby z lawy, perły w srebrnej oprawie, a po ustąpieniu żałoby wracała do biżuterii dopuszczalnej dla mężatek. Normy regulowały wielkość biżuterii, materie z której jest wykonana, kolorystykę i obfitość tej biżuterii. Normy obyczajowe i savoir vivre swoją drogą, a moda swoją drogą. Mimo, że podręczniki zalecały umiar i oszczędność to na przykład był trend noszenia pięciu bransolet na jednej ręce. Normy i mody stały w ewidentnej sprzeczności.

Jaka biżuteria była najpopularniejsza w XIX wieku? Naszyjniki, bransolety, broszki?

Wszystkie elementy były popularne, natomiast one często występowały rozłącznie. Panienka przed zamążpójściem nie mogła nosić pierścionków, bo to mogło wprowadzać w błąd. Zalecano panienkom noszenie jednej, dwóch bransoletek i ewentualnie pojedynczego sznura pereł. Pozostałe ozdoby nie były mile widziane. Jeśli chodzi o mężatki to tu była największa dowolność w noszonej biżuterii. Była ona różna w zależności od pory dnia i okoliczności. Inna w teatrze, inna na kurtuazyjnej wizycie w sąsiednim domu, a jeszcze inna na balu. Trudno mówić o tym, które były modne, bo był ich ogrom. Trendy funkcjonujące w XIX-wiecznym złotnictwie były tak szalone i tak różnorodne, że czegokolwiek nie wymyślimy to zapewne była jakaś XIX-wieczna dama, która taką ozdobę już nosiła. Mówię o poważnych szaleństwach, tj. chrabąszcze zatapiane w srebrze, które miały odzwierciedlać naturę, czy wypchane ptaki instalowane na kapeluszach.

Kiedy kobiety przestały stosować się do tych przyjętych norm?

To niestety już XX wiek. Taka jest trochę przykra konkluzja, jeśli chodzi o lekturę kodeksów norm postępowania. To są kodeksy niedające możliwości ekspresji, rozwoju. One nakładają na kobiety szereg ograniczeń i na każdym kroku przypominają, że rolą kobiety jest podrzędność, uległość, ustępliwość, że nie ma nic gorszego niż kobieta wyedukowana, że zaletą kobiety jest niewielka wiedza o świecie i szereg innych podobnych temu dyrdymałów. Trochę się burzy krew we współczesnej kobiecie, kiedy się czyta takie farmazony formułowane przez uczonych, księży, dydaktyków.

Czy porównując XIX-wieczne i współczesne kobiety możemy stwierdzić, że nosimy więcej, czy mniej biżuterii?

Jednak mniej. Myślę, że w ogóle mamy jej mniej. Jakościowo ona ustępuje tym wyrobom złotniczym, które były dziełami sztuki i popisami maestrii złotników. Różnicą, która się rzuca w oczy jest to, że tamta biżuteria miała znaczenie. Ona wiele mówiła o tym kto ją nosi, po co ją nosi, mówiła o jego statusie społecznym, majątkowym i również o okolicznościach w jakich jest noszona. Wiek XIX to ogrom biżuterii sentymentalnej, czyli bardzo osobistej, naznaczonej ogromną ilością emocji, często upamiętniającą bliskich zmarłych. Mamy takich drobiazgów w naszych muzealnych zbiorach mnóstwo. Tamta biżuteria była dobierana nie tylko na zasadzie podoba mi się, nie podoba mi się, pasuje do sukienki lub nie pasuje, ale wyrażała to co czuję, mówiła to czego nie mogę powiedzieć. To była biżuteria z przesłaniem.

 

Wykład „Panna nie nosi nigdy brylantów. Dziewiętnastowieczne normy obyczajowe dotyczące noszenia biżuterii”, którego autorką jest Małgorzata Szuman-Gorczyca zostanie wygłoszony już dzisiaj o godz. 17:00. Wstęp wolny. Koordynatorką całego projektu „Muzealne spotkania z kulturą” jest Elżbieta Sztamblewska. Kolejne spotkania zaplanowano na 10 maja i 14 czerwca.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole