Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPrezydenci Konina idą na wojnę ze swoimi urzędnikami

Prezydenci Konina idą na wojnę ze swoimi urzędnikami

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Prezydenci Konina idą na wojnę ze swoimi urzędnikami
Konin jest Nasz

Nie będę jednak w tym tekście skupiał się zbytnio na sprawie Kamila Szadkowskiego, bo temat wymaga osobnego omówienia, które przedstawię dopiero, kiedy akta wytoczonego przezeń procesu wrócą do Sądu Rejonowego w Koninie z Trybunału Konstytucyjnego, gdzie zostały wysłane wraz z pytaniem prawnym. Chcę tylko zauważyć, że nawet jeżeli były dyrektor odgrywa się w ten sposób za doznane porażki, to przecież reprezentuje przy okazji rzeczywiste interesy ponad stuosobowej załogi MOSiR.

Tym bardziej, że w ich ślady poszli pracownicy samego Urzędu Miejskiego, którzy w czerwcu również założyli związek zawodowy. A poszło nie tylko o pieniądze. Zarzucili oni bowiem swoim przełożonym brak reakcji na przypadki mobbingu, forsowanie na kierownicze stanowiska, mimo głoszenia tez o zapaści budżetu miasta, ludzi z zewnątrz. W tym ostatnim przypadku chodziło o kierowników wydziałów bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego oraz wydziału gospodarki nieruchomościami, a także zastępcę kierownika wydziału rozwoju i inwestycji, którzy przyszli ze starostwa powiatowego. Oburzenie budzi również przypadek Agnieszki Gołębiowskiej, dla której po likwidacji wydziału strategii utworzono stanowisko koordynatora do spraw młodzieży i projektów kreatywnych. Do tego doszły pretensje o nagrody, które przyznawane są kierownikom i prezydentom za nadzór nad projektami, a nie ludziom, którzy nad nimi faktycznie pracowali.

Pod koniec września kierownictwo urzędu zareagowało na powstanie związku zawodowego w zadziwiający sposób. Otóż jedną z inicjatorek jego powołania, a wcześniej przez czternaście lat przedstawicielkę załogi (kodeks pracy przewiduje taką funkcję tam, gdzie nie ma związku zawodowego) prezydenci przesunęli do innego wydziału. Dodajmy, że trafiła do wydziału spraw lokalowych, z którym nigdy wcześniej nie miała styczności, bo 25 lat przepracowała w biurze prezydenta, gdzie od dekady jest zastępcą kierownika.

Związek zawodowy nie wyraził zgody na to przesunięcie, bo jako działaczka związkowa Aldona Rychlińska jest pod ochroną, ale kierownictwo urzędu się tym nie przejęło. Jest to polityka wyjątkowo samobójcza, bo przecież ludzie, którzy zakładali i najbardziej aktywnie działają w związku zawodowym, to są bez wątpienia osoby w tej instytucji najodważniejsze. I oto panowie prezydenci wypowiadają im wojnę, krzywdząc osobę, którą cała załoga urzędu pięć razy pod rząd wybierała na swoją przedstawicielkę.

Pomińmy względy zwykłej ludzkiej przyzwoitości, ale jeśli za nieco tylko ponad półtora roku odbędą się kolejne wybory samorządowe, to nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co mają w głowach ludzie, którzy podejmują takie decyzje.

Tym bardziej, że - jak słyszę - organizacje związkowe w poszczególnych instytucjach miasta rozmawiają o wspólnym działaniu, a pracownicy administracyjno-obsługowi w konińskich szkołach organizują kolejny związek zawodowy.

strona 2 z 2
strona 2/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole