Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościTo nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina

To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina

KONIN JEST NASZ

Dodano:
To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
Konin jest Nasz

Po 46 latach od wyburzenia starego dworca kolejowego perspektywa ulicy Dworcowej wreszcie została zamknięta. Do tej pory przez prawie pół wieku kończyła się pustym placem przypominającym boisko piłkarskie przy remizie.

Pojawiający się od niedawna przed oczami jadących ulicą Dworcową budynek z napisem „PKP Konin” obok zegara wreszcie przywraca tej części Konina równowagę urbanistyczną. I jest to najważniejsza rzecz, która mnie cieszy w otwartym w miniony piątek obiekcie. Choć jest mocno krytykowany, czego najdobitniejszym odzwierciedleniem jest określenie „aneks dworcowy przy galerii handlowej”, widać też wyraźnie, że bardzo wielu mieszkańców Konina z jego pojawienia się po prostu cieszy.

A zadowoleni są nie dlatego, że nie dostrzegają minusów takiego rozwiązania (i jakaś część zapewne nie dostrzega), ale raczej pomimo tego, bo po latach omijania wzrokiem owego zarośniętego trawą placu po dawnym dworcu, coś wreszcie stanęło po południowej stronie torów.

Obiekt może się podobać lub nie, jego minusom poświęcono do tej pory sporo miejsca i wiele z tych zastrzeżeń podzielam, ale już nic z tym nie zrobimy i innego dworca długo a może nawet nigdy już mieć nie będziemy. Możemy co najwyżej powalczyć o naprawienie tego, co jeszcze da się naprawić i oswoić się z nowym a ważnym przecież obiektem w Koninie.

Nie powinniśmy przy tym zapominać, że o kształcie galerii i dworca decydowały PKP (bez wnikania, która z kolejowych spółek) i miasto miało na to ograniczony wpływ. Ograniczony, ale władze Konina miały też w ręku argument, którego nie wykorzystały. Był nim – o czym już parę razy pisałem - przydworcowy parking z dębem Zawiadowcą, bez którego (parkingu a nie dębu) inwestycji w tym kształcie nie można było zrealizować. To zaniechanie obciąża w głównej mierze poprzedniego prezydenta, ale i obecny, który przed 2018 rokiem przewodniczył komisji infrastruktury w Radzie Miasta, nie jest bez winy.

Ale nawet gdyby kolejni prezydenci Konina twardo negocjowali z koleją lepsze uwzględnienie interesów mieszkańców przy projektowaniu tej inwestycji, to i tak mielibyśmy w tym miejscu galerię handlową, bo tylko pod tym warunkiem PKP przystąpiły do budowy dworca w Koninie. Możemy sobie natomiast wyobrazić inne rozwiązanie, które postulował w swoim czasie wiceprezydent Dariusz Wilczewski, a sprowadzające się do wykupienia terenu od kolei i samodzielnego wybudowania dworca kolejowego.

A argument, że Konina nie było stać na taki wydatek, jest dość łatwy do obalenia. Otóż szukając inwestorów miasto nie powinno wyglądać jak człowiek, który na spotkanie z pracodawcą pójdzie w podartym i brudnym ubraniu, bo nie stać go na całe i czyste odzienie.

Tylko przy wzięciu przez miasto na siebie wysiłku pobudowania dworca i samodzielne zagospodarowanie jego otoczenia moglibyśmy to zrobić tak, żeby uwzględnić wszystkie potrzeby mieszkańców. Wtedy ponad czterdzieści zdrowych drzew, które zostały wycięte, można by było uratować wraz z budynkiem pierwszego dworca kolejowego, który w lipcu 1921 roku był świadkiem przyjazdu do Konina Józefa Piłsudskiego. Nie wyglądał zbyt okazale, kiedy pełnił rolę sklepu, ale stałby się ozdobą okolicy, gdyby przywrócono mu dawny wygląd ze stylowym gankiem przed wejściem. Razem z piętrowym budynkiem mieszkalnym i drugim parterowym, które stoją po obu stronach gmachu poczty, mogłyby stanowić pamiątkę po przedwojennej stacji Konin z przypisaną do niej wieżą ciśnień. W tak pomyślany układ urbanistyczny dałoby się wpisać zarówno niezbędną przestrzeń parkingową, jak i tereny zielone.

Dałoby się, gdyby trzydzieści lat temu między przedwojennymi budynkami mieszkalnymi dla kolejarzy nie postawiono pocztowego gmaszyska, które pasowało do nich jak pięść do nosa. I pawilony Dekady bliższe są estetyce pocztowej siedziby, więc za jakiś czas czeka nas zapewne również wyburzanie piętrowego budynku mieszkalnego, bo PKP już wyprowadziły stamtąd lokatorów.

Ten tekst nie miał opisywać handlowych atrakcji „Dekady”, nie było też moim celem powtarzanie litanii błędów i zaniechań inwestora, o jednej sprawie muszę jednak wspomnieć. Otóż pojawiło się sporo pretensji o to, że tamtejszy parking jest płatny. Okazuje się, że za pierwszą godzinę postoju płacić nie trzeba i można z tego przywileju skorzystać tylko raz w ciągu dnia. I to jest według mnie w porządku. Zaskoczyło mnie coś innego. Otóż parking na dachu jest przeznaczony dla kierowców, którzy przyjadą na dworzec samochodem i chcą go tam zostawić do swojego powrotu. I za godzinę takiej usługi trzeba zapłacić 5 zł. To dużo drożej niż w płatnej strefie parkowania, gdzie pierwsza godzina kosztuje 3 zł, druga – 3,60, trzecia – 4,20, a każda następna znów 3 zł. Ponieważ na terenie płatnej strefy parkowania płaci się za postój tylko od godziny 9 rano do 17, pozostawianie tam samochodu na cały dzień kosztuje 25,80 zł, a za osiem godzina na dachu Dekady trzeba wysupłać z kieszeni 40 zł. To oczywiste, że kierowcy najpierw zapełnią pobliskie parkingi, być może nawet te przed sklepami.

Pierwsze dni funkcjonowania centrum handlowego przy dworcu kolejowym obudziły też we mnie nadzieję na znaczące ożywienie tej części miasta, które od kilkunastu co najmniej lat cierpi ewidentny zastój. Gdyby to się utrzymało, można będzie uznać, że na coś się nam to centrum handlowe jednak przydaje.

To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
To nie jest dworzec marzeń, ale może ożywić tę część Konina
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole