Zaatakował w obronie dziewczyny? Nożownik ze "Skarpy" przed sądem
„Miałam złe przeczucia” – mówiła dzisiaj przed Sądem Okręgowym w Koninie dziewczyna 28-letniego Mateusza G. Mężczyzna odpowiada za zabójstwo, do którego doszło niespełna rok temu na „Skarpie”.
Tragedia wydarzyła się 31 października ubiegłego roku, w biały dzień przy ul. Energetyka. Przed wejściem do budynku, w którym mieści się market, stała trzyosobowa grupa znajomych. Podszedł do nich obcy mężczyzna. W tym momencie do sklepu miał wejść Mateusz G. z dziewczyną. Między nim, a grupą doszło do ostrej wymiany zdań. Dzisiaj przed sądem opowiadali o tym towarzysze nieżyjącego Tomasza S. oraz dziewczyna Mateusza G.
– Oskarżony wbiegł do sklepu i psiknął gazem. Powiedziałem, żeby tego nie robił, bo chodzą tu matki z dziećmi. Nie wiem, z czyich ust padło „co się patrzysz” – wyjaśniał jeden ze świadków.
– Zauważyłam grupę mężczyzn. Oni wyglądali niegrzecznie. Powiedziałam Mateuszowi, żebyśmy nie wychodzili, bo mam złe przeczucie – mówiła dziewczyna oskarżonego. – Uspokoił mnie i poszliśmy na zakupy. Widziałam w odbiciu drzwi, że wzrok Mateusza spotkał się ze wzrokiem jednego z tych mężczyzn. On zaczął wulgarnie nas wyzywać. Przytrzasnęli głowę Mateusza w drzwiach. On gazem próbował się bronić. Widziałam, że się w środku gotował. Był czerwony. Miałam wrażenie, że jest w jakimś amoku – dodała.
Kobieta szczegółowo opowiedziała co działo się w trakcie i po zdarzeniu.
– Mateusz pobiegł do auta. Zobaczyłam, że ma nóż. Stałam jak wryta. Podejrzewam, że chciał ich wystraszyć. Widziałam jak go ukuł go w okolice barku. Mateusz przybiegł i powiedział, że musimy odjechać. Byłam nieświadoma, że cios był poważny. Myślałam, że uciekamy przed zemstą kolegów tego mężczyzny – mówiła.
Tomasz S. zmarł na miejscu. Sekcja zwłok wykazała, że wystarczył jeden cios.
- Pokrzywdzony doznał rany kłuto-ciętej grzbietu po stronie lewej, drążącej w głąb klatki piersiowej, przebijającej opłucną, płat górny lewego płuca i aortę. To doprowadziło do nagłego i gwałtownego zgonu – mówiła w listopadzie Ewa Woźniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Jak wynika z wyjaśnień dziewczyny 28-latka, para pojechała najpierw do jego mieszkania. Tam Mateusz G. miał pokazać jej nóż, którym dźgnął Tomasza S. Później pozbył się narzędzia zbrodni i pojechał z kobietą do jej mieszkania po rzeczy. Stamtąd udali się do hotelu.
– To nie była ucieczka. To była próba znalezienia chwilowego schronienia. Mateusz wiedział już, że sprawa jest poważna i zostało mu kilka godzin wolności. Płakał, trząsł się – mówiła świadek.
Para została zatrzymana w hotelu. Mężczyzna początkowo odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura dysponowała jednak nagraniem z miejsca zbrodni i Mateusz G. przed sądem przyznał się do czynu. Wyjaśniał, że został napadnięty, bronił się i działał w obronie dziewczyny. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na październik. Za zabójstwo grozi mu od 8 lat pozbawienia wolności, 25 lat lub dożywocie.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.