Sara Przygucka, instruktorka pole dance: „To rodzaj akrobatyki”

Wracając do igrzysk.

Jako dyscyplinę sportową polce dance uznano w 2017 roku. Jest szansa, że zostanie wpisana w program IO w 2028 roku.

Na jakim poziomie jest polskie pole dance?

Myślę, że jesteśmy w europejskiej czołówce. Nasze topowe nazwiska zawsze zajmują wysokie miejsca na mistrzostwach Europy i świata. Mamy niesamowitych Katarzynę Bielecką, Pawła Haczkura (szersza publiczność może go kojarzyć z występu w Mam talent, talent show TVN - dop. red.) i Zuzannę Kijanowską.

Czyli jest szansa na występy Polaków na igrzyskach w tej dyscyplinie sportu?

Jest wiele nazwisk, które mogą nas tam reprezentować. Dla polskiego sportu to byłaby duża szansa na medal.

Jakie predyspozycje trzeba mieć żeby uprawiać tę dyscyplinę sportu?

Nie ma znaczenia czy ktoś jest niski, wysoki, chudy czy gruby. Nie ma zależności między jednym, a drugim. Przede wszystkim trzeba być zdrowym, bez urazów i problemów z kręgosłupem. Przeszkodą może być też lęk wysokości. Ale to chyba oczywiste.

Jakie jest ryzyko kontuzji?

To trudny sport, który uprawia się na rurze o wysokości nawet do pięciu metrów. Trzeba uważać na wiele rzeczy. My jako trenerzy staramy się to ryzyko minimalizować przygotowując odpowiednią rozgrzewkę z elementami wzmacniania rozciągania z elementami które poprawiają naszą mobilność. Pamiętając o tym pole dance jest niesamowicie prozdrowotny.

Pani studio współpracuje z fizjoterapeutami?

Uczestników zajęć staramy się przygotować tak, aby nie musieli chodzić na jakiekolwiek zabiegi. Tym bardziej, że gdyby doznawali urazów nie przychodziliby na zajęcia. A to świadczy o naszym wysokim poziomie. Natomiast sama prowadzę tyle zajęć, że czasami korzystam z usług fizjo. Ciało bywa przemęczone i tego nie da się oszukać.

 

Foto Tomasz Gaś, Damian Bartczak, Sara Przygucka, Justyna Szubińska, Agnieszka Matodowicz